niedziela, 23 marca 2014
Rozdział 7
Nadal nie znałaś odpowiedzi na nurtujące Cię pytania. Tak mijały godziny, dni, miesiące. Twój brzuszek stał się już bardzo widoczny, zważywszy na to, że był to siódmy miesiąc. W każdym dniu Twojej szarej rzeczywistości wspierała Cię Ania, jednak od pewnego czasu mieszka u Ciebie do czasu narodzin dziecka kuzynka, Paulina. Przynajmniej masz się do kogo wieczorami odzywać...W klubie opowiedziałaś o tym, że spodziewasz się dziecka i wolałabyś nie pracować przez ten czas. Oczywiście powiedziałaś też, żeby nikomu o tym nie mówili. Andrzeja starałaś się unikać i umiejętnie Ci się to udawało.
Któregoś słonecznego sierpniowego popołudnia Ania zaprosiła Cię do siebie. Z racji tego, że pogoda wręcz prosiła się o to, żeby wyjść z domu, postanowiłaś się przespacerować. Idąc w stronę mieszkania blondynki mijałaś wiele szczęśliwych rodzin z dziećmi. Było Ci strasznie przykro. Próbowałaś sobie wyobrazić jak będzie wyglądała przyszłość, jednak nijak nie potrafiłaś. Żal Ci było dziecka, którego rodzice ze sobą nie rozmawiają. Zresztą na własne życzenie, Twoje życzenie.
U blondynki rozmawiacie o różnych błahostkach, aby tylko uniknąć tematu Andrzeja i dziecka. Po chwili słyszycie, że ktoś otwiera drzwi. To wracający z treningu Maciek, z którym ostatnio strasznie się zaprzyjaźniłaś. Wchodząc do pokoju, w którym przebywasz wraz z Anią robi zdziwioną minę, po czym szepta :
-Przepraszam Wiki, nie wiedziałem...-patrzysz na niego pytającym wzrokiem, on nie mówi nic więcej. Po chwili jednak już wiesz o co chodzi, a właściwie widzisz: w drzwiach staje Andrzej. Twoja mina w tym momencie jest nie do opisania. Nie wiesz, czy uciec, czy zapaść się pod ziemię...Chwilę później wypalasz, że na Ciebie czas i wychodzisz idąc szybkim krokiem. To na nic. Po chwilę podbiega do Ciebie niczego nie świadomy szatyn.
-Gratuluję-słyszysz.
-Dzięki-wymuszasz uśmiech, starając się ukryć swoje zdenerwowanie.
-Facet ma niezłe szczęście- mówi. Ty nie odpowiadasz nic, tylko po raz kolejny się uśmiechasz.
-Chłopiec czy dziewczynka?
-Chłopiec-odpowiadasz.
-Zawsze chciałaś mieć synka.-nie jesteś w stanie nic powiedzieć. On pamięta o Tobie takie szczegóły.
-Fakt, ale chyba Ty też - wypalasz.
-No tak, ale to zupełnie inna sprawa.
-Przepraszam - odpowiadasz zmieszana.
-Nie masz za co- uśmiecha się troskliwie.
-Cześć - mówisz dochodząc do miejsca swojego zamieszkania.
-Wiki-słyszysz-trzymaj się-mówi, po czym całuje Cię w policzek. Jak się wtedy czujesz? Jak ostatnia idiotka. Wiesz, że on w końcu musi się o tym dowiedzieć. Nie wiesz, jak zareaguje, ale dziecko musi mieć ojca. Kolejną noc nie śpisz. Znów bijasz się z myślami wspominając dawne czasy... Już niedługo urodzisz, a Andrzej nawet nie wie, że za niespełna ponad miesiąc zostanie ojcem...
____________________________________
Tym razem takie coś.
Jastrzębie z brązowym medalem, cudownie!
A Kamil z Kryształową Kulą. Strasznie mi będzie skoków brakować, ale mam nadzieje, że jakoś siatkówka mi to chociaż w pewnym stopni zrekompensuje :)
do piątku,
Pozdrawiam Karolina :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ha! Wchodziłam na tę stronę dziś chyba z dziesięć razy, żeby zobaczyć czy czasem nie dodałaś jakiejś nowości i się doczekałam w końcu. ^^ Wiki jest w fatalnym położeniu... Choćby dowiedział się już teraz o tym, że to jego dziecko, to jest to przecież siódmy miesiąc. Dopiero... Ja na miejscu chłopaka, byłabym zła na dziewczynę za takie coś... Ale naszczęście ja to nie oni. ;)) Ale zdziwiła mnie ta rozmowa Wiki z Andrzejem... On sam podbiegł do niej i wgl... Tęskni za nią. Potrzebuje jej... Widać to. Ale czemu ona go tak odrzuca? Jego starania są naprawdę godne podziwu, bo chłopak nie poddaje się za łatwo. Inni na jego miejscy już dawno, dawno daliby sobie spokój i zapomnieliby -albo staraliby się- zapomnieć o Wiktorii. A on walczy. I Andrzej tym rozdziałem, jakoś urósł w moich oczach... I to jak pamiętał takie właśnie drobne szczególiki o Wiki. Co do dziewczyny- uważam, że powinna bardziej o siebie zadbać. A jeśli już nie o siebie, to o dziecko już na pewno. Brak snu, nie sprzyja ciąży. To wiadome. Ale... Ale jak życie się powoli wymyka spod kontroli, jak piasek przez palce, to myśli się o spaniu? No wiadome, że nie... Ciekawi mnie również, co się działo w głowie Andrzeja, kiedy zobaczył Wiktorię z okazałym brzuszkiem ciążowym. Albo czy przeszło mu chociaż przez myśl, że to może być jego dziecko? Hmm... Ciekawe, ciekawe... Och... I będzie chłopczyk.;)) Może w przyszłości odziedziczy geny po tatusiu i zostanie siatkarzem? A z resztą... Przecież jego mama też kocha siatkę. ^^ O holender... Trochę się rozpisałam, co? To dodam tylko, że czekam z niecierpliwością na następną część losów Wiktorii i Andrzeja. : 3
OdpowiedzUsuńCałusyyyy. ;*
Wiesz co? W moich oczach pojawiły się łzy... Jak tak patrzę, jak Wiktoria i Andrzej ze sobą grają, mijają się i na dodatek ta wzruszająca muzyka w tle... No, ale to znak, że wypełniłaś swoje zadanie w stu procentach. Wzruszyłaś swoją czytelniczkę, a to ważne w takich historiach. ;) Czekam . ;**
OdpowiedzUsuńOna mu przez 7 miesięcy nic nie powiedziała? :O No zwariowała... niech to zrobi czym prędzej!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
Zupełnie tym rozdziałem zbiłaś mnie z tropu, powinna mu to powiedzieć, dziecko powinno mieć ojca i dziwi mnie to, że on się niczego nie domyślił, bo ja na jego miejscu od razu snułabym jakieś podejrzenia. Mam nadzieję, że jakoś się to im ułoży. Coś czuję, że niedługo zaskoczę cię czymś na Maćku w moim opowiadaniu, bo planowałam coś od dłuższego czasu, ale więcej już nic nie piszę,bo się domyślisz. Czekam na następny, bo czuję, że będzie się działo i pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńMiała okazję, by mu powiedzieć o dziecku i co? Tak po prostu uciekła? :o Ciekawa jestem czy Andrzej dowie się o tym, że będzie/jest ojcem przed narodzinami, czy po narodzinach dziecka ... a może w ogóle się nie dowie, bo i tak przecież może być.
OdpowiedzUsuńOna musi muuu to powiedzieć.No musi . :D Do następnego ;) Zapraszam do siebie :P
OdpowiedzUsuńhttp://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
No nie :( nie powiedziała mu? Chociaż to dziwne, że on się niczego nie domyśla. Ale on jest kochany...mimo tego, jak go potraktowała, on wyszedł za nią ;) z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg tej opowieści ;) w wolnej chwili zapraszam do siebie,na razie znajdują się tylko bohaterowie, ale niebawem powinien pojawić się prolog - luck-of-fate.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńDodaję do zakładki "ulubione" ;)
OdpowiedzUsuńjak ona tak moze co?
OdpowiedzUsuńNIe ma bata,musi mu o tym powiedzieć,a jak nie...to coś wymyślę xD
tymczasem zapraszam do siebie na 10 rozdzial z życia Sary.
Pozdrawiam Wigi <3
http://themoordeath.blogspot.com
widać, że andrzej ja bardzo kocha! mimo że nie domyśla się, że to jego dziecko to ciągnie go do niej.
OdpowiedzUsuń