piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 2

   Twój błogi sen przerywa dźwięk budzika. Promienie słoneczne oświetlają całe mieszkanie. Uwielbiasz słońce, zawsze poprawia Ci nastrój, mimo tego, że na zewnątrz panuje jesienna aura.
Wstajesz, ubierasz się, idziesz biegać, wracasz, bierzesz prysznic, jesz śniadanie, leniuchujesz przed telewizorem, jesz obiad, idziesz na zakupy, na spacer, wracasz, jesz kolacje, bierzesz gorącą kąpiel i idziesz spać. Każdy Twój dzień wygląda identycznie. Po raz kolejny zdałaś sobie sprawę z tego, jak bardzo Twoi rodzice zrujnowali Twoje życie... Będąc w Polsce, tu w Bełchatowie-nie masz nikogo bliskiego. Twoja rodzina mieszka na drugim końcu Polski. Owszem, kiedyś tutaj miałaś masę znajomych, jednak przestałaś z nimi utrzymywać kontakt. Teraz dotarło do Ciebie, ile w życiu znaczy przyjaźń...
Chcesz coś zmienić, ale co? Odnowić kontakty ze znajomymi? Nawet nie wiesz, gdzie oni teraz mieszkają... Znaleźć pracę? Gdybyś nie wyjechała pewnie byłabyś siatkarką, a teraz? Teraz masz ukończoną szkołę w idiotycznych Stanach, taki odpowiednik polskiego AWF-u oraz kilku miesięczną pracę jako statystyk w jednym z koszykarskich klubów...
Wiedziałaś, że musisz coś zmienić, bo inaczej zwariujesz

  17 listopada-kolejny dzień taki sam; wstajesz, ubierasz się i idziesz biegać. Biegnąc po parku słyszysz, że ktoś próbuje Cię dogonić. Słyszysz, że jest coraz bliżej...
-Wiktoria?-słyszysz znajomy kobiecy głos, po czym odwracasz się.
-Ania?-odpowiadasz pytaniem i tak wiedząc, że to ona. Twoja przyjaciółka z dawnych lat. Po chwili padacie sobie w ramiona.
-Od dawna tu jesteś?
-Jakieś dwa tygodnie.
-Na ile przyleciałaś?
-Na stałe, mam dość Stanów...
  Rozmawiacie jeszcze chwilę, wymieniacie się numerami i umawiacie się wieczorem u blondynki.
Czas minął bardzo szybko i ani się nie spostrzegłaś, a była już 18. Szybko się przebrałaś, po czym wsiadłaś do samochodu i ruszyłaś w stronę mieszkania Anki. Zadzwoniłaś pod wskazany adres i już po chwili siedziałaś w salonie u blondynki. Rozmawiacie w większości o Tobie i o powodach Twojego powrotu. W pewnym momencie zadaje Ci pytanie, którego obawiałaś się najbardziej:
-Rozmawiałaś po powrocie z Andrzejem?
-Nie, nie mam odwagi-wyznajesz.
-Masz kogoś?
-Nie, a Ty.
-Mam, ale to nie o mnie rozmawiamy.
-No opowiedz-chciałaś jak najszybciej odbiec od tematu Andrzeja, bo ilekroć o nim wspominałaś łzy gromadziły się w Twoich oczach.
-Na pewno pamiętasz Maciek Muzaj.
-Chyba kojarzę, to ten, za którym wszystkie dziewczyny się uganiały, jak chodziłyśmy do gimnazjum?
-Dobrą pamięć masz-odpowiada z uśmiechem.-A co z Andrzejem?
-Boję się, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać..
-Powiem Ci coś, ale niech to zostanie między nami, okej?-kiwasz twierdząco głową, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.
-Wiem trochę o nim, bo przyjaźni się z Maćkiem. Podobno jak dowiedział się, że wyjechałaś nie mógł sobie z tym poradzić. Zaniedbywał treningi, przyjaciół, rodzinę. Jednym słowem; zamknął się w sobie. Któregoś razu poznał dziewczynę, zaczęli się z spotykać, ale pomiędzy nimi nie było tego, co było między Wami. O tym wiem dużo, bo mi to mówił, zerwał z nią, bo cały czas pamiętał o Tobie. Mówił, że cholernie tęskni i wiele by oddał, żeby móc dowiedzieć się o Tobie chociaż jednej informacji; gdzie jesteś, co robisz, masz kogoś? Kiedy był z Tobą tryskał energią i obdarzał wszystkich szerokim uśmiechem, a teraz?  Teraz jest zupełnym wrakiem człowieka, nic go nie cieszy... Czy Ty... myślałaś o nim?
-Nie było dnia, żebym nie myślała. Codziennie zastanawiałam się czy ma kogoś, czy jest szczęśliwy...
-To spotkaj się z nim .
-Ja...nie potrafię.
-Dasz radę-powiedziała, po czym napisała Ci na kartce jego adres...

_______________________________
I jest dwójka. Dziękuje za poprzednie komentarze i oczywiście proszę o jeszcze :)
Brawa dla Kamila za zajęcie trzeciego miejsca dziś :)
My widzimy się za tydzień ;)

Pozdrawiam Karolina 

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 1

  Właśnie wysiadasz z samolotu. Tak, wróciłaś do Polski, w której nie byłaś od czterech lat. Twoi rodzice w ogóle nie przejęli się Twoją decyzją, powiedzieli: : "Jak chcesz to wracaj, droga wolna". Jedziesz taksówką do Bełchatowa. Ciągle łudzisz się, że On o Tobie nie zapomniał, jednak jesteś nastawiona na wszystko...

Wchodzisz do mieszkania, w którym nie byłaś od lat. Wchodzisz do swojego pokoju, a na szafce obok łóżka znajdują się Wasze wspólne zdjęcia. Wtedy, gdy byliście szczęśliwi. Czujesz, że łza spływa po Twoim policzku. Tak cholernie za Nim tęskniłaś i nadal tęsknisz...Po rozpakowaniu rzeczy idziesz na spacer do pobliskiego parku. Przypominasz sobie chwile, gdy razem, wtuleni w siebie spacerowaliście wieczorami po pięknie oświetlonym bełchatowskim parku. Mimowolnie się uśmiechasz. W głębi duszy liczysz na to, że los w najbliższym czasie zadecyduje tak, że spotkacie się. Nie obiecujesz sobie tego, że jak Cię zobaczy to padnie Ci w ramiona. Masz nadzieję na rozmowę, wyjaśnienie sobie dawnych spraw. Wracając do domu mijasz halę "Energia" przed którą widnieje ogłoszenie o zbliżającym się meczu. Postanawiasz kupić bilet i pójść na to spotkanie.

Kilka dni później siedzisz już  dość odległym miejscu w wypełnionej po brzegi bełchatowskiej hali. Mecz wygrywa 3:1 Wasza drużyna. Podczas trwania meczu obserwowałaś go cały czas, zmienił się. Zawsze uśmiechnięty, teraz poważny, zamyślony. Jedynie po udanej akcji wymuszał lekki uśmiech. Po meczu rozdawał autografy, chciałaś do niego podejść. Ale właśnie "chciałaś". Będąc wystarczająco blisko, stchórzyłaś. Nawet nie wiedziałaś, co mogłabyś mu powiedzieć: "Hej Andrzej, to ja Wiki, pamiętasz mnie? Przepraszam, że wyjechałam. " To żałosne. Może On dzieli swoje szczęście z kimś innym? Może On zapomniał o mnie? Może On nie chce mnie znać?


_________________________________
I tak oto pierwszy rozdział mamy za sobą...
Myślę, że z uwagi na to, że starego bloga już zakończyłam będziemy się widywać w piątki.
Liczę na Wasze komentarze, które dają ogromnego kopa do dalszej pracy.
A no i oczywiście brawa dla Naszych panczenistek i panczenistów za zdobycie srebra i brązu :)

Pozdrawiam Karolina

sobota, 8 lutego 2014

Prolog

  
   W wieku 19 lat wyjechałaś ze swoją jakże "cudowną" rodzinką do Stanów. Już wtedy zaczęli rujnować Twoje życie i Twoje marzenia. Oderwali Cię od siatkówki - nieodłącznej części Twojego życia. Grałaś. Trener i wiele innych osób widziało w Tobie ogromny potencjał, jednak oni mieli to w dupie. Pewnego dnia wróciłaś z wygranego meczu i chciałaś się z nimi tym podzielić, ale oni wypalili, że wyjeżdżamy do Stanów.

Na początku myślałaś, że to na jakiś czas, jednak oni powiedzieli, że na stałe. Na początku próbowałaś odwieść ich od tego pomysłu, jednak oni byli nie ugięci...

Musiałaś zostawić siatkówkę, przyjaciół, a przede wszystkim Jego. Twojego chłopaka, z którym pomimo gówniarzowatego wieku wiązałaś przyszłość. Tego, który rozumiał Cię jak nikt inny. Tego, z którym miałaś wspólną pasję - siatkówkę. Andrzej był, jest i będzie już na zawsze w Twoim sercu.

Gdy dowiedziałaś się, że wyjeżdżasz, nie chciałaś rujnować mu życia związkiem na odległość. Zostawiłaś mu głupi świstek papieru, na którym znajdowały się słowa, które pamiętasz do dziś:
    Andrzej wyjeżdżam. Muszę. Nie odzywaj się do mnie, tak będzie lepiej. Ułóż sobie życie i bądź szczęśliwy.
                                                                                     Przepraszam Wiki.

  Tak, teraz zdałaś sobie z tego sprawę jaką byłaś idiotką... Teraz masz 23 lata, on 25. Przez ten czas miałaś dwóch chłopaków, ale właśnie "miałaś", bo to nie był Andrzej. Nie potrafiłaś o nim zapomnieć. Nie potrafiłaś zapomnieć o swojej miłości, którą zostawiłaś. Odeszłaś. Bez pożegnania. Mówią, że pierwsza miłość jest tą jedyną, i coś w tym jest...

Teraz wiele byś oddała, żeby znów móc spojrzeć w jego brązowe tęczówki pełne blasku. Poniekąd wiedziałaś co się z nim teraz dzieje, bo prawie codziennie przeglądałaś polskie serwisy sportowe. Wiedziałaś, że grał w Waszym Bełchatowie. Jednak cały czas biłaś się z myślami: czy ma kogoś?
Czy jest szczęśliwy?



_________________________________________
No i prolog mamy. Liczę na Wasze komentarze, bo naprawdę bardzo motywują :)
Nie będę się więcej rozpisywać. Napiszę tylko widzimy się tu po zakończeniu historii Maćka i Zuzy :)


Pozdrawiam cieplutko Karolina