piątek, 14 marca 2014

Rozdział 5


   Budzisz się, lecz jego nie ma. Powoli zaczyna do Ciebie docierać co wydarzyło się w nocy. Zaczynasz tego żałować...Zaczynasz żałować tego, że dałaś mu cholerną nadzieję. Ubierasz się, po czym kierujesz się do kuchni, gdzie on przygotowuje dla Was śniadanie, zupełnie jak dawniej...
-Dzień dobry kochanie-mówi, po czym całuje Cię w usta.
-Andrzej...
-Coś się stało?
-Bo... Dajmy dobie czas..
-Aha, czyli wczorajszy wieczór nic dla Ciebie nie znaczył?
-To nie tak...
-A jak ?! Zabawiłaś się mną i dałaś złudną nadzieję.
-Andrzej, ja naprawdę nie chciałam, ale wczoraj zagrały emocje...
-Myślałem, że jak byliśmy razem to teraz możemy zacząć od początku...
-Ja po prostu nie chcę Cię znowu zranić...
-Właśnie to zrobiłaś.
-Ale...
-Proszę wyjdź.
-Przepraszam-mówisz szeptem. Do Twoich oczu napływają łzy, a Ty wybiegasz z jego mieszkania trzaskając drzwiami. Nie chciałaś, żeby to tak wyglądało... Czy boli? Jak cholera. Sama nie wiedziałaś czego chcesz. Może niepotrzebnie wróciłaś do Polski? Może nie potrzebnie rozpoczęłaś pracę w Skrze? Może niepotrzebnie z nim rozmawiałaś? Może niepotrzebnie poszłaś do niego? Może nie potrzebnie wypiłaś?
Może niepotrzebnie uległaś? Może niepotrzebnie wszystko mu powiedziałaś ? Biłaś się z tymi myślami każdego dnia. Byłaś na skraju wyczerpania. Tak mijały kolejne dni. Wtedy, gdy trzeba było stawiałaś się na treningach. Widziałaś, że cały czas Cię obserwował. Jednak Wasze relacje ograniczyły się do standardowego "cześć". Miałaś tego dość, ale nie wiedziałaś, co z tym zrobić... W trudnych chwilach, których teraz było całkiem sporo pomagała Ci Ania, ale ona też miała swoje życie. Znów do Twojego życia wdarła się rutyna, tyle, że ta zła...Niechętnie wstawałaś, dopracowywałaś się do w miarę normalnego stanu. Szłaś na trening, wracałaś wieczorem. W weekendy doszły jeszcze częste wyjazdy na mecze. Tak mijały kolejne tygodnie. Z każdym dniem czułaś się coraz gorzej. Wiedziałaś, że musisz przestać o Nim myśleć, mniej pracować i zacząć cieszyć się życiem, jednak nijak nie potrafiłaś...

____________________________________
Jest piątka. I tak oto dobrnęłyśmy do półmetku tej historii.
Przepraszam, że rozdziały są takie krótkie, ale inaczej nie zostało by nic więcej na kolejne 5 tygodni :)
Do piątku.

Pozdrawiam, Karolina

9 komentarzy:

  1. Szkoda mi Andrzeja... Zależy mu na Wiki, czekał na Nią, a Ona co wyrabia? Wg mnie powinna się bardziej pilnować by właśnie nie "grały emocje". A jak już, to uważam również, że po wszystkim powinna spróbować z Andrzejem. Gdyby nie wyszło, to by nie wyszło. Każde z nich przekonałoby się o tym na własnej skórze. Taki jest mój tok myślenia... Jednakże jeszcze raz powiem, że najbardziej szkoda mi tu właśnie siatkarza... Czekam na kolejny. ;))
    Ściskam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to teraz dzieje się widzę... Dzieje... Wiktoria jakoś straciła w moich oczach. Owszem, wspomniała coś tam potem o tej złej rutynie i wgl., ale po raz kolejny zraniła Andrzeja, który ją kocha, a najlepszym dowodem na to był wg mnie fakt, że wybaczył jej ten wyjazd do Stanów, no o którym poinformowała go w nieco dziwny sposób... No cóż. Zobaczymy co będzie dalej. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde.. Szkoda mi Andrzeja, naprawdę. Z jednej strony no nie rozumiem Wiki, ale z Andrzeja też uparciuch. W tym momencie, niestety, jest mi bardziej szkoda Wronki. :( Nie wierzę, że to już półmetek, ech zleci raz dwa.. :( Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. I kolejne zaskoczenie! Ty to uwielbiasz nas szokować ;) Niedobrze się dzieje, niedobrze... czy ona zgłupiała? Jeszcze wieczorem tego chciała, była szczęsliwa, a potem takie cyrki odstawia.. ehh...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ogarniam troszkę Wiktorii ale...muszę się postarać ją zrozumieć.
    Rozdział przyjemny,szkoda że to już jest półmetek bo to na serio ciekawa historia :< Smuteczeg :CCCC

    Życzę weny i radosci z pisania.
    Pozdrawiam Wigi <3

    a tymczasem zapraszam na 8 rozdział z życia Sary :*
    http://themoordeath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. No co ta Wiktoria? Nie rozumiem jej za cholerę. Najbardziej to szkoda Andrzeja, który już zrobił sobie nadzieję, że znów mogą być razem, znów tworzyć szczęśliwą parę, a tu proszę ...
    --
    Już półmetek historii? Ach, jak to szybko zleciało.

    OdpowiedzUsuń
  7. No ciekawe ciekawe.Szkoda mi Andrzeja. ;/ Do następnego i zapraszam do siebie :Dhttp://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

  8. Zapraszam na 9 rozdział z życia Sary
    http://themoordeath.blogspot.com/

    Pozdrawiam,Wigi

    OdpowiedzUsuń
  9. szkoda naprawdę Andrzeja, ale on za bardzo wydaje mi się przyjął to do siebie. Rozdział znowu wyśmienity oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń