"Tamten dzień rozdzielił nas na zawsze,
Tamten dzień oszukał moją wyobraźnie,
Jeden ruch, rozdzielił nas na wieki,
Jeden gest był niepotrzebny, nie zaprzeczysz,
Dziś przeklinam każdą z chwil, w których wywołałam łzy,
Żałuję mych słów, które zadały Ci ból,
Nie ważne jest już nic, gdy nie mogę z Tobą być,
Nieważny cały świat, gdy bez Ciebie żyć tu mam,
Bez Ciebie nie mam gdzie podążać w moim śnie,
Podążać z Tobą chcę, jednak ciągle boję się,
Wykonać pierwszy ruch by odzyskać Cię znów,
Wiem, że nadejdzie ten dzień, w których spełni się mój sen,
W którym będzie znowu, tak jakby narodził się świat,
Na nowo będę kraść Twych oczy jasny blask,
Na nowo będę Ci upiększać każdą z chwil,
Od początku już na zawsze"
-Powinnaś pójść do lekarza- mówi do Ciebie po raz kolejny w tym tygodniu blondynka.
-Po co ?
-Wyglądasz jak wrak człowieka. Ostatnio w ogóle nie śpisz, za dużo pracujesz i nic nie jesz...
Czy miała rację? Tak miała. Jednak po zerwaniu kontaktu z Andrzejem inaczej nie potrafiłaś. Gdy spotykałaś go na treningach, aż kuło Cię w sercu. Nie wiedziałaś; czy żałować tego, że z nim rozmawiałaś; czy tego, że go odrzuciłaś, chociaż wcale tego nie chciałaś... Całe noce płakałaś. Z każdym dniem czułaś się coraz gorzej : fizycznie jak i psychicznie. Nawet w klubie to dostrzegli i dali Ci kilka dni wolnego. Gdy któregoś dnia zemdlałaś, Ania nie wytrzymała i zabrała Cię do lekarza.
Po wstępnych badaniach lekarz rozpoczął swoje wywody:
-Z pewnością do omdlenia przyczyniło się wiele czynników m.in. ogromne zmęczenie. Aczkolwiek jest jeszcze jeden powód-patrzysz na niego pytającym spojrzeniem.
-To znaczy?
-Gratuluję jest pani w ciąży, to drugi miesiąc.
W tym momencie cały Twój świat rozpadł się na małe kawałeczki. Byłaś w takiej rozsypce, że nawet nie zauważyłaś powodów. Doskonale wiedziałaś, kto jest ojcem...Po kilku minutach wyszłaś z gabinetu i od razu podbiegła do Ciebie Ania.
-I co?
-Jestem w ciąży. Ja...ja nie mogę rozumiesz?!-mówiłaś przez łzy.
-To Andrzeja?-spytała, na co Ty tylko pokiwałaś twierdząco głową, nie mogą wydusić z siebie ani jednego słowa. Blondynka zawiozła Cie do mieszkania, po czym musiała pojechać do pracy.
Teraz nie mogłaś przestać o tym myśleć. Jak to będzie wszystko teraz wyglądać? Jak będziesz pracować razem z Andrzejem? Czy sobie poradzisz? Czy poinformować o tym jego?
Nie spałaś nocami. Cały czas próbowałaś sobie to jakoś racjonalnie poukładać, jednak żadne rozwiązanie nie było tym właściwym...Momentami rozważałaś nawet to, żeby ze sobą skończyć. Jeden ruch i byłoby po wszystkim. Jednak żal Ci było istoty, którą nosiłaś pod sercem. Co ono zawiniło?
___________________________________________
Witam Was w pierwszy dzień wiosny :) Pogoda zdecydowanie dopisała, mogłoby być już tak codziennie :D
Niestety rozdział troszkę smutny i jak zwykle krótki...
Dodaje takie krótkie rozdziały, to tak w ramach rekompensaty dodam coś w niedzielę :)
Także do niedzieli.
Pozdrawiam Karolina :*
Czemu ona jest taka głupia? Ma pwoiedzieć Andrzejowi i amen! Ona przecież nie może bez niego zyć. ;/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
No to się porobiło... Andrzejowi jak najbardziej powinna powiedzieć. To nie tylko dziecko Wiki, a również jego, więc ma do maleństwa takie same prawo... Tu już nawet nie chodzi o to, że oni muszą być razem, ale powinni w przyszłości starać się chociaż stworzyć dziecku normalne warunki do życia. Hm, czy oni by mogli być jeszcze razem? Szczerze powiedziawszy nie wiem, ale ja mogę być nieobiektywna, bo uważam, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. :) Zobaczymy, jak to dalej wszystko się potoczy. ^^
OdpowiedzUsuńCałusy. ;*
O matko, już od pierwszych zdań rozdziału przeczuwałam, że ona może być w ciąży! I co? Zgadłam. Jeju, przecież ona musi powiedzieć Andrzejowi o dziecku, bo w końcu on jest ojcem i powinien o tym wiedzieć. Może wtedy między nimi się coś zmieni? Mam taką nadzieję, oraz myślę, że Andrzej nie chciałby aby dziecko wychowało się bez ojca.
OdpowiedzUsuńNo tego to się kompletnie nie spodziewałam.Ma powiedzieć wszystko Andrzejowi,onii są dla siebie stworzeni ;p Do natępnego :D Zapraszam do siebie ;Dhttp://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhej,zaczęłam pisać opowiadanie,byłoby miło gdybyś wpadła http://milosc-siatkowka-nadzieja.blog.onet.pl/ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSię porobiło... Aż sama nie wiem co tutaj mogę za bardzo napisać w komentarzu... Wiem jedno- Wiktoria musi powiedzieć Andrzejowi. On w końcu również miał w tym wszystkim swój udział. :) Poza tym jestem zdania, że jeśli nie powie siatkarzowi o wszystkim, to będzie cierpiała i Wiktoria oraz dzieciątko, które w sobie nosi. Ech.. Ale może też być tak, że Andrzej spostrzeże się co jest grane, kiedy zobaczy Wiktorię w ciąży. :d No cóż..Zostaje mi tylko czekać do jutra, żeby dowiedzieć się coś więcej. ;]
OdpowiedzUsuń~Emi. :D
Rozwaliłaś mnie na małe kawałeczki! Tego to ja się w ogóle nie spodziewałam, uwierz. Kiwam z niedowierzaniem glową, oj ciekawe co tam sobie w główce wymyśliłaś! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńojojj, to się porobił. Powinna mu powiedzieć, potem może być tylko gorzej. Oni za sobą przecież szaleją, więc musi być dobrze.
OdpowiedzUsuń