piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 9


    Oliwier ma już trzy miesiące. Od czasu jego narodzin, aż do teraz prawie codziennie odwiedza Was Andrzej. Codziennie zbierasz się do tego, żeby wyznać mu całą prawdę jednak Ci się to do tej pory nie udało . Codziennie zastanawiasz się nad tym, jak by to wyglądało, gdyby on od początku o tym wiedział. Codziennie rozczulasz się widokiem siatkarza trzymającego na rękach Twoje(Wasze) dziecko. Codziennie podczas zabawy z małym żałujesz wszystkich Twoich kłamstw. Tak też było tym razem. Nie wytrzymałaś, rozpłakałaś się. Nie umiesz sobie z tym poradzić. Zbyt daleko to wszystko zaszło, żeby można było coś odkręcić. W pewnym momencie ktoś puka do drzwi. Nie otwierasz, jednak ten ktoś nie daje za wygraną. Tym ktosiem okazuje się być Andrzej. Od razu z wielką troską, ale i też w pewnym stopni przerażeniem zadaje pytanie:
-Co się stało? Coś z Olim?
-Nie, nic się nie stało.
-Na pewno?
-Na pewno.

    Po ogarnięciu się wchodzisz do pokoju Oliego, po raz kolejny patrzysz na szatyna bawiącego się z Twoim synem. Znów Cię to rozczula.
-Oli chyba już musi iść spać-mówisz, po czym siatkarz żegna się z małym, a Ty kładziesz go do łóżeczka i zamykasz drzwi od pokoju małego.
-Wiki, musimy porozmawiać - mówi, po czym obydwoje siadacie w salonie.-Może to głupio zabrzmi...ale czy.. to ja jestem ojcem małego?-momentalnie spuszczasz głowę. Tego się nie spodziewałaś. W każdym, naprawdę każdym Twoim scenariuszu rozmowy z nim, nie było takiego rozwoju akcji.
-To prawda?-patrzy na Ciebie błagalnym spojrzeniem. do Twoich oczu napływają łzy, po chwili siatkarz znów się pyta:
-To jak?
-Tak! To chciałeś usłyszeć?! A teraz powiedz mi, że jestem zła, bo ci tego wcześniej nie powiedziałam.
-Dlaczego? - pyta ze spokojem.
-Próbowałam, ale za każdym razem tchórzyłam...Jak się dowiedziałeś?
-Kiedy tu przychodziłem ojca nie było, kiedy pytałem o niego - Ty zmieniałaś temat i zacząłem się domyślać.
-Przepraszam-mówisz szeptem, po czym przytulasz się do jego umięśnionego ciała. On nie mówi nic, tylko jeszcze bardziej wtula Cię do siebie.
-Co teraz będzie? - pytasz.
-Wprowadźcie się do mnie albo znajdźmy coś nowego...

    W tym momencie nie wiedziałaś, czy to jest dobry pomysł. Byłaś szczęśliwa, dlatego, że siatkarz już wiedział, ale Ty kompletnie nie miałaś pojęcia jak będzie to wyglądać. Jak będzie wyglądać Wasze wspólne życie? O ile wspólne będzie... Nie chciałaś, żeby ktoś litował się nad Tobą ze względu na dziecko. Jak będzie wyglądać przyszłość? Bałaś się odpowiedzi na te pytania. Zdecydowanie potrzebowałaś czasu, żeby się przyswoić z tą sytuacją. Nie wiedziałaś, czy wspólne życie po tym wszystkim to dobry pomysł...

__________________________
I tak oto jest ostatni rozdział.Został nam już tylko epilog.
Jeśli jeszcze ktoś nie widział: coś nowego :)
Do ostatniego  do piątku

Pozdrawiam Karolina :*

10 komentarzy:

  1. Ej ej ej! Jaki zły pomysł?! Czy ona jest ślepa?! Ona go tak okłamała, trochę wręcz nim zabawiła jakby, jego uczuciami, a on i tak ją kocha i nie ma jej nic za złe. Podziwiam go, że po tym wszytskim tak spokojnie proponuje jej wspólne życie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wątpliwości... To chyba normalne, ale Andrzej naprawdę pokazał, że mu zależy i gdzieś w środku musiał poczuć, że Oli jest również jego częścią, podobno czuje się tę rodzicielską miłość, tego nie wiem :D Ale nie mogę znieść, że za tydzień epilog, bo naprawdę zaczęłam uwielbiać tę historię i trudno będzie mi się z nią rozstać. Także pozdrawiam i czekam/nie czekam na następny. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. No to na co czekasz, Wiki?! Facet tutaj pokazał jak bardzo mu na Tobie i małym zależy. Mimo kłamstw, cierpienia, które ona mu tutaj dostarczyła. On ją kocha, to wiadome, ale obawiam się, że uczucia z jej strony nie są takie same... Coś z tyłu głowy podpowiada mi, że tutaj w epilogu dostarczysz nam niezły zwrot akcji. :) No, ale cóż... Pozostaje mi tylko czekać. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam się, że gdybym była Andrzejem, już chyba próbowałabym starać się wymazać ze swojego życia Wiktorię. Zraniła go tyle razy, trzymała przed nim taką ważną sprawę, jak to, że jest ojcem. Ale cóż... On ją nadal kocha. Tylko pytanie za sto punktów: czy ona jego też? Trudno mi cokolwiek wyczytać jesli chodzi o uczucia dziewczyny. Wydaje mi się, że może coś do niego czuć, ale nie takie buchające i ogromne uczucie... A może się mylę? Nie wiem. Teraz jednak nie chodzi ani o Wiktorię, ani o Andrzeja a o ich synka. To on jest tutaj teraz najważniejszy i muszą zapewnić małemu dobre życie. ;) Świetny rozdział. :D
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze,że Andrzej zaczął tą rozmowę, bo wydaje mi się że Wiki jeszcze długo by się nie odważyła. Pozdrawiam i zapraszam na nowość kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że ta historia się już kończy...
    A co to rozdziału, to bardzo zaskoczyła mnie reakcja Andrzeja. Byłam prawie pewna, że zrobi Wiki awanturę o to, że go oszukiwała, że nie powiedziała mu, że jest ojcem. A tak zapewne zrobiłaby większość facetów. Ale Andrzej jest dojrzały chce na siebie wziąć odpowiedzialność za Wiki i ich dziecko. Kochany <3

    OdpowiedzUsuń
  7. no Andrzej pokazał jak mu na niej zalezy .niech wiki teraz tego nie spiepszy ;p zapraszam do siebie ;p http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak myślałam, że Andrzej sam prędzej się domyśli tego, że jest ojcem Oliwiera, niż kiedy Wiktoria by mu to powiedziała. To teraz co? Są rodzinką, wprowadzą się do siatkarza lub zamieszkają gdzieś indziej i ... jakiś szczęśliwy happy-end? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja tak przeczuwałam <3 , co ona mysli, od razu powinna się zgodzić, żeby z nim zamieszkać ! ale się cieszę, że chociaż im sie poukłada, nie to co mi :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na jedynkę:
    http://luck-of-fate.blogspot.com/ :) :*

    OdpowiedzUsuń