piątek, 11 kwietnia 2014

Epilog, czyli pożegnanie.


  Kilka lat później.
-Tatusiu, gdzie jest mamusia?
-Oli, teraz jej nie ma, ale na pewno kiedyś się zobaczycie...
-Ale gdzie ona jest?-uporczywie pytał mały.
-Tam, u góry - szatyn wskazał na niebo.
-A co się stało z dzidziusiem, który miała w brzuszku?
-Jest bezpieczne razem z nią...-odpowiada zmieszany.
-A kiedy ona będzie z nami?
-Ona zawsze jest z Tobą.
-Gdzie ?
-Tutaj- siatkarz wskazuje na serce.
-A mogę ją odwiedzić?
-To chodź-szatyn bierze kurtki i zmierzają w stronę cmentarza.
Do niej. Do jego żony, która umarła...Umarła zbyt wcześnie...Umarła w ósmym miesiącu zagrożonej ciąży. Mieli mieć córeczkę. Teraz nie ma z nim ani jej, ani jego ukochanej żony.

-budzisz się wystraszona. Od razu dotykasz brzucha, by sprawdzić, czy z maleństwem wszystko w porządku.
-Kochanie, coś się stało?-pyta Andrzej.
-Zły sen-odpowiadasz, po czym kładziesz się wtulona w jego silne ramiona. Jeszcze trochę nie możesz zasnąć, więc wspominasz sobie ostatnie cztery lata, w ciągu których wiele się wydarzyło... Oli rósł jak na drożdżach. Wy z Andrzejem wzięliście ślub. Żyliście razem. Wasze uczucia nie wygasły. Bardzo się kochaliście. Już za trzy miesiące drugim owocem Waszego związku będzie córeczka. Andrzej dalej gra w Bełchatowie. Jesteście naprawdę bardzo szczęśliwi, ale....Ania... Gdy to wspominałaś miałaś łzy w oczach. Ania zginęła w wypadku samochodowym rok temu. Twoja najlepsza przyjaciółka zginęła. Byli z Maćkiem bardzo szczęśliwi. Planowali ślub, dziecko. Wszystko to skończyło się przez głupiego kierowcę ciężarówki, który wjechał prosto w jej auto. Maćkowi do tej pory jest strasznie ciężko.
-Kochanie, na pewno nic się nie stało- siatkarz pyta, widząc, że płaczesz.
-Ania...
-No już nie płacz, ona na pewno nie chciałaby żebyś się tak zamartwiała...-powiedział, po czym mocno cię przytulił.
   Brakuje Ci jej wszystkich rozmów z Tobą, jej troski, jej pomocy, jej rad, jej optymizmu. Cholernie Ci jej brakuje i cholernie za nią tęsknisz...Każdego dnia zastanawiasz się dlaczego to właśnie na nią padło...
Niestety, każdy z Nas ma zapisany tam u góry inny scenariusz i nic i nikt tego nigdy nie zmieni. Musimy dzielnie walczyć i iść do przodu, pomimo przeciwności losu. Może, w którymś momencie Naszej drogi czeka Nas szczęście i spełnienie, do którego wszyscy powinniśmy dążyć...

Koniec.
______________________________________
 No i tak oto dobrnęliśmy do końca tej historii. Może nie była idealna, ale włożyłam w nią mnóstwo serca. Mam nadzieję, że w pewnym stopniu Wam się podobała. Co prawda zakończenie miało być inne, ale nie potrafiłam rozdzielić Wiki i Andrzeja. Na tym blogu kończę, a zapraszam jutro na jedynkę tutaj.
Proszę Was o opinie co do tego opowiadania, bo chciałabym wiedzieć co o nim sądzicie.
Dziękuje Wam za każde słowo, każdy komentarz pozostawiony na tym blogu. Jeszcze raz dziękuje z całego serducha <3

Pozdrawiam Karolina :*

10 komentarzy:

  1. Nastraszyłaś mnie na początku... W moich oczach już powoli zaczęły zbierać się łzy, a tutaj... Tutaj SEN. Ale nie... To dobrze, dobrze. :D Cieszę się, że jakoś im się to wszystko ułożyło. Jedynie jest mi szkoda dwóch rzeczy: Ani i tego, że to opowiadanie dobiegło końca. Naprawdę bardzo mi szkoda, ale trzeba się już chyba w życiu przyzwyczaić do tego, że każdy kij ma dwa końce... No całość naprawdę bardzo piękna, gratuluję takiego opowiadania oraz jako czytelniczka dziękuję. ;)
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ojacie, na początku naprawdę sie popłakałam, a potem w zasadzie ciągle płakałam, koniec bardzo wzruszający, może nie dla wszystkich szczęśliwy, ale bardzo piękne opowiadanie, dziękuje ci bardzo za nie, bardzo przeżywałam ich historie, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty tutaj nam kochana naprawdę nie masz za co dziękować. To MY, czyli Twoi czytelnicy powinniśmy dziękować za takie cudowne opowiadanie, które nam zgotowałaś. :) To było naprawdę niesamowite, móc śledzić na bieżąco tak piękną historię, która naszczęście zakończyła się szczęśliwie. Cieszę się, że bohaterowie odnaleźli szczęście. :) Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem co napisać... Nie lubię takich pożegnań... Na koniec dodam jeszcze raz- dziękuję. ;*
    Do zobaczenia na następnym opowiadaniu. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. W pierwszej chwili to się przestraszyłam, że ten początek jest całym epilogiem. mogłam jednak odetchnąć z ulgą, że rodzina Wronów jest w komplecie i ma się powiększyć o czwartego małego członka :) Smutno tylko, ze nie ma Ani :(
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkich chyba nastraszylas. Dobrze ze im sie uklada. Pozdrawiam i zapraszam do siebie kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wystraszyłaś mnie i to strasznie, ale jak przeczytałam dalszą część to odpłynęłam. Czwarty członek ich rodzinki i wszyscy będą w komplecie, uwielbiam te opowiadanie, naprawdę i bardzo się z nim zżyłam. Bardzo mi szkoda rozstawać się z czytaniem twoich słów, w które włożyłaś pełno serducha i historia udała Ci się w 100%. Należą Ci się wielkie brawa, bo wiem, że czasami pisanie jest trudne, ale uwierz, że było super! Dziękuję za wszystko! Pozdrawiam ostatni raz na tym opowiadaniu <3 I pamiętaj, że zawsze będę!

    OdpowiedzUsuń
  7. O jezu! Po przeczytaniu początku nieźle się przestraszyłam, ale cieszę się, że to okazało się tylko snem. Fajnie, że będą mieli jeszcze jedno dziecko :D Tylko szkoda, że jej najlepszej przyjaciółki już z nimi nie ma. Maciek musi to bardzo przeżywać, ehh.
    Zgadzam się z Tobą w stu procentach! Czytając te rozdziały, mimo tego, że bardzo krótkie, dało się wyczuć te emocje, które chciałaś nam przekazać. Świetnie Ci to wyszło.
    Dziękuję za tak krótką, ale jakże piękną historię Andrzeja i Wiktorii :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Początkiem to mnie nieźle wystraszyłaś, ale fajnie ze córcia bedzi i ze sa razem ;p Szkoda mi Annki ,duzo ja wspierała Maciek musi dac rade .Krótkie ale fajne .Emocje sUper zapraszam do siebie ;p http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki świetny początek... Miałam łzy w oczach i ból w sercu kiedy to czytałam... Dobrze że to był tylko sen...
    Naprawdę super opowiadanie.... Zazdroszczę ci takiej weny twórczej i już przenoszę się na nowe opowiadanie:-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki szokujący początek :O myślałam, że to prawda, ale na szczęście okazało się, że to tylko sen. Wiki z Wronką tworzą szczęśliwą rodzinę i czekają na drugie dziecko - CUDOWNIE! <3
    Oczywiście będę na nowym blogu ;) dziękuję za tą historię, choć krótka, była wspaniała :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń